- Cusco- Aguas Callientes 2.09.2015
Na Machu Picchu można się dostać na wiele sposobów. Na pewno najciekawszym jest kilkudniowy trekking śladami camino Inca (najpopularniejsza jest wersja 3 lub 4 dniowa, podczas której pokonuje się zaledwie 40 km, warunki są naprawdę ciężkie). Jeśli ktoś nie dysponuje taką ilością czasu, może podjechać do Aguas Callientes pociągiem (same bilety za jedyne 90 dolarów w jedną stronę…), a stamtąd autobusem na Machu Picchu. My zdecydowaliśmy się na jeszcze inną opcję- dla tych co czasu za dużo nie mają i niekoniecznie chcą płacić fortunę za bilety na pociąg. Część drogi pokonuje się busem (Cusco- Hidroelettrica), część idzie się pieszo (Hidroelettrica- Aguas Callientes), wycieczka trwa dwa dni, a cena jest konkurencyjna. Okazało się jednak, że to wersja dla odpornych na peruwiańskie bite drogi wyznaczone nad przełęczami (najwyższa ma 4316m n.p.m.). Nasze wcześniejsze podróże autobusem po Andach to pestka. Droga w kierunku Aguas Callientes była dla nas dosyć stresująca, a powrotna zestresowała samego kierowcę, który na postoju kazał nam się porządnie najeść, bo nie wierzył w to, że uda nam się przejechać przełęcz i całkiem realny był scenariusz w którym spędzamy noc w busie niewiedziećgdzie- wszystko dlatego, że niespodziewanie spadł w górach śnieg i zasypał część drogi… Udało nam się przejechać, choć trwało to w nieskończoność.
Opisywana ekonomiczna wersja dotarcia z Cusco do Machu Picchu jest wymagająca, najpierw żołądek podskakuje, potem nogi bolą i pot się leje, a na sen i regenerację pozostają zaledwie cztery godziny, jeśli więc nie jesteście przygotowani na długie piesze wycieczki w upale, to przemyślcie podróż koleją.
Na FB znajdziecie krótki film z trasy (może nie oddaje wiernie grozy sytuacji, bo siedziałam od strony skały, ale zawsze to jakaś namiastka).
- Machu Picchu 3.09.2015
Miejsce, które postanowiliśmy zobaczyć razem prawie 10 lat temu! Urbi twierdzi nawet, że to jego marzenie z czasów podstawówki (a dokładnie od kiedy w 4 klasie zobaczył album ze zdjęciami z Peru). Żadne ze zdjęć, żaden z filmów nie oddaje magii Machu Picchu! Doinformowani przez przewodników, weszliśmy do kompleksu wcześnie rano, gdy tylko otworzono bramki i mogliśmy przez chwilkę nacieszyć się widokiem ruin wolnych od turystów (naprawdę warto wstać o 4:00, zająć miejsce w kolejce po bilet na pierwszy kurs w górę (żeby „załapać” się na pierwszy kurs trzeba być na przystanku ok. 1,5 godz. przed odjazdem) i poczekać kolejną godzinę na przydzielenie przewodnika, żeby uniknąć tłumów).
Nie wiadomo do końca co znajdowało się na górze Machu Picchu, dziś przyjmuje się, że kompleks był uniwersytetem astronomicznym, nie zaś, jak wciskają nam w szkole, dawnym miastem Inków. Tylko dlatego, ze Hiszpanie w czasach conquisty poddali się przy wspinaczce możemy dziś zwiedzać całkiem dobrze zachowane ruiny domów mieszkalnych i świątyń. Mało kto wie, że Machu Picchu nigdy nie było miejscem zapomnianym- tubylcy zawsze wiedzieli o jego istnieniu i słusznie nie chwalili się przed konkwistadorami. W 1911 roku na Machu Picchu dotarł profesor Bingham i tak rozpoczęło się ponowne odkrywanie inkaskich szlaków, wykopki na terenie kompleksu i ogromna popularność tego miejsca. Perfekcyjne budowle zbudowane z idealnie dopasowanych kamieni bez użycia zaprawy, odporne na trzęsienia ziemi, obserwatoria astronomiczne, kamienne kompasy, żywe- lamowe kosiarki… nasz współczesny świat nie dysponuje niczym, czego nie znaliby Inkowie, a nawet kultury przedinkaskie. Nie da się opisać wrażenia jakie na nas zrobiło to miejsce i nawet nie będę próbować, bo musiałabym spędzić całą noc w kawiarence internetowej. Zapraszam więc do oglądania zdjęć!
Comments
Comments are closed.