Michu Podróżnik mieszkał sobie w tym sklepie na „I”, gdzie sprzedają pulpeciki i możecie się pobawić w Smalandii, gdy mama idzie kupić nikomuniepotrzebnąsetnąjużchybapatelnię, a tata buszuje wśród przecenionych mebli z wystawy w poszukiwaniu nowych skarbów: a to jakaś szuflada bez komody, fotel ze złamaną nogą, czasem nawet aż trzy talerze z tego samego kompletu! Sklep to więc lubiany i przez małych i przez dużych i przez nas też!
A wiesz, że Smalandia to podobno jakaś kraina, gdzie mieszkał jakiś Emil, którego przygody opisała jakaś pani, której nazwiska nie da się zapamiętać? Na pewno podnieceni rodzice próbowali was wkręcić w historię o dzieciakach, mieszkających w Bullerbyn, bardzo biednych, bo bawiły się tylko patykami i kamieniami… Ich przygody opisała ta sama pani! Wiem, wiem- trochę głupio się przyznać przed koleżankami i kolegami z klasy, którzy od patyków wolą tablet, że te dzieciaki z Bullerbyn są czasem nawet śmieszne.
Tak więc ten Michu, który jeszcze wcale nie był Podróżnikiem, siedział sobie grzecznie wśród setek innych Michów i czekał, aż ktoś go kupi i ze sklepu zabierze do jakiegoś domu. W naszym domu nie ma dzieci (jest tylko kot- Toto’, o którym na pewno jeszcze usłyszycie), ale Michu przydać się może w każdym domu! Po pierwsze dlatego, że czasem przyjeżdżacie do nas w odwiedziny i co by to było, gdyby nawet jednej zabawki nie było do przytulenia przy okazji poobiedniej drzemki! A po drugie, przyznam wam szczerze, że takiego Micha zawsze chciałam mieć jak byłam mała- ruszają się mu ręce i nogi i można go ubierać i przebierać, jest na tyle mały, że się zmieści do plecaka i spokojnie można go zakwaterować w łóżeczku z pudełka po butach! No taki większy Plastuś (czy ktoś tu jeszcze zna Plastusia? Jak nie, to zapytajcie babci, albo mamy kto to taki!). Ten to Michu zamieszkał więc z nami w naszym mieszkaniu na pewnym zielonym osiedlu w Krakowie i nikt się zupełnie nie spodziewał, że czeka go tyle ciekawych przygód!