Pewnie już tu byliście i zastanawiacie się czemu piszemy o miejscu, które każdy zna. Albo, ewentualnie, jeszcze tu nie byliście, ale wolicie się nie przyznawać do tego głośno, bo przecież każdy już tu był. My do Ogrodu Botanicznego wybieraliśmy się od dwunastu lat… Już nawet nie setki, a tysiące razy przejeżdżałam obok niego autobusem. Każdy, z kim rozmawiałam, twierdził, że to jedno z takich miejsc, które po prostu wypada zobaczyć. Ale jakoś z Ogrodem Botanicznym nie było mi po drodze. Aż do dziś. Może się starzeję, czy coś, bo nie tylko poszłam do Ogrodu Botanicznego, ja nawet w tym roku kupiłam doniczki i zasadziłam jakieś (bardzo mało wymagające) kwiaty na balkonie. Nie powiem, żeby ta wizyta była wybitnie rozrywkowa, albo żebym ubawiła się po pachy, ale coś w tym miejscu jest takiego, że już po kilku minutach wiesz, że tam wrócisz i to nie raz. Nie znam się na kwiatach i pamiętam jedynie kilka nazw drzew z lekcji Środowiska w 3 klasie (podręcznik z wiewiórką na okładce, kto pamięta?). Ale to nie szkodzi. Ogród urzeka nawet takich ignorantów jak ja. Bzyczy, buczy, szemrze wiosną. Otumania zapachami. Bombarduje barwami. Wprowadza w niesamowity, trochę bajkowy, leniwy świat. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego czas tam zwalnia i poruszamy się jakbyśmy brodzili w plastrze miodu, w sumie to dosyć absurdalne, bo przyroda jest w ogrodzie bardzo pracowita i chyba powinna motywować do działania. Ławki wsysają siedzących i można się w nich zgubić na całe godziny, a już na pewno, gdy taki siedzący postanowi trochę poczytać. Ale największym zaskoczeniem jest Palmiarnia. Jakie to wspaniałe, że nie trzeba wydawać grubych tysięcy, żeby nagle poczuć się jak nad Amazonką. Atmosfera w Palmiarni jest duszna i parna, a roślin takie mnóstwo, że od setek odcieni zielni można dostać oczopląsu. Mózg sam produkuje dźwięki, które pasują do obrazu: papugi, małpy, krople deszczu, cykady i ten pogłos tworzony przez gorące powietrze.
Pewnie traficie w Ogrodzie na grupy turystów, może wejście do szklarni zablokuje wycieczka emerytów a ptasie trele zagłuszy wrzask trzylatki przyciągniętej na siłę przez mamę w okolice „roślin leczniczych”. Tak to jest, każdemu się przecież należy tych kilka chwil zachwytu. Jeśli już byliście w Ogrodzie Botanicznym to do niego wróćcie, a jak jeszcze tam nie trafiliście, to wykorzystajcie tegoroczne wiosenne bogactwo kwitnienia.