- Copacabana- La Paz 7.09.2015
Komu w drogę, temu do autobusu! Z obiecanych trzech godzin jazdy zrobiło się tym razem pięć. Najpierw okazało się, że jezioro trzeba przepłynąć łódką (w sumie mogliśmy to przewidzieć), wiec musieliśmy się wszyscy wywlec z autobusu i na raty przeprawić na drugą stronę Titicaca. Potem pękła nam opona… Kierowca co prawda szybko ją wymienił, ale nie udało nam się dotrzeć do La Paz przed wieczornym korkiem. Miasto dzieli się na dwie części – El Alto (dzielnica raczej sypialna, plątanina samowolki budowlanej i ludzkiego gąszczu, gdzie raczej nie należy zapuszczać się po zmroku) i główną część miasta (połączenie Bangkoku z Delhi i Londynem). Jak się okazało, nawet biblijne cytaty i święte wizerunki wymalowane na autobusach nie pomagają w korkach w El Alto, gdzie ruch odbywa się według zasad zupełnie nam niezrozumiałych- drogi praktycznie nie ma, jedzie się po żwirze, a i tak tubylcy ciągle się wyprzedzają. W La Paz natrafiliśmy na najobrzydliwszy hostel na świecie (nic, co widzieliśmy w Indiach, nie może się z nim równać)- jak ktoś lubi mocne doznania to podamy adres. Na szczęście wybór tutaj duży i mogliśmy przenieść się do bardziej przyzwoitego B&B.
- Tiwanaku 8.09.2015
Nieopodal La Paz znajdują się ruiny Tiwanaku. Transport oczywiście prywatnym busem (który staje na rogu- powiedział nam tubylec, gdy poprosiliśmy o pomoc na rondzie). Kultura Tiwanaku jest kulturą preinkaską. Ruiny, które znajdują się pod La Paz były miastem świątynnym, lub metropolią handlową nad jeziorem Titicaca. Poza znanymi monolitami (których miniaturki zalewają boliwijskie stragany) zobaczyć tu można głównie nic nie mówiące laikowi kamienne bloki. Na szczęście zabraliśmy ze sobą przewodnik i dowiedzieliśmy się, że diorytowe bloki miały wyżłobione małe luki, dzięki którym kamienie nakładano na siebie tak jak dziś klocki lego! Dioryt podobno jest tak twardy, że w dzisiejszych czasach może być obrobiony tylko nowoczesnymi stalowymi frezarkami… Co więcej kamieniołom, z którego brano kamienie do Tiwanaku, jest oddalony od kompleksu o 30 km, a odłamki piaskowca, które dostarczano do budowy, ważyły aż 130 ton… Jesteśmy więc skłonni uwierzyć w legendę, według której kompleks został zbudowany przez bogów w ciągu jednej nocy. Inna wersja, również według nas bardzo prawdopodobna, to ingerencja obcych- ma ją potwierdzać obecność miniaturki głowy kosmity wśród miniaturek preinkaskich głów na jednej ze świątynnych płaskorzeźb. Jednym z głównych odkrywców Tiwanaku był Arthur Posnansky- jak wyczytaliśmy we wszechinternecie z pochodzenia (oczywiście) Polak, urodzony w Wiedniu, bohater narodowy Boliwii!