Leśna kolejka wąskotorowa w Dolinie Wazeru

Po kilku dniach spędzonych w Bukowinie wyruszyliśmy na spotkanie Marmaroszu i dotarliśmy do Vişeu de Sus- bramy Gór Marmaroskich. Miasteczko przywitało nas hucznie, trafiliśmy na miejscowe święto. Odpust na Boże Ciało w Świętokrzyskim to nic w porównaniu ze świętem miasta Vişeu de Sus! Karuzele, koncerty Rom-Polo (czy jak to oni nazywają), strzelnice, gokarty, kiełbaski, piwo, mamałyga, tańce, hulanki, swawola i niezliczona ilość straganów z plastikowym badziewiem. Całą noc dudniło nam w namiocie, a pobudka była z tych wczesnych, bo w planach mieliśmy wymarzony przejazd leśną kolejką wąskotorową. UWAGA! Wycieczka kolejką ciągniętą przez prawdziwy parowóz jest największą atrakcją okolicy i trzeba kupić na nią bilety co najmniej dzień wcześniej, ale warto się zmobilizować, bo wrażenia są niezapomniane! Trasa ma 43 km i na przejazd trzeba zarezerwować prawie cały dzień. Kolejka rusza rano i akurat w momencie, jak już całkiem głośno burczy wszystkim w brzuchach, dociera w głąb Doliny Wezeru (Valea Vaserului), gdzie uzupełniane są zapasy drewna, a turyści mają dwugodzinną przerwę na obiad. Można skorzystać z oferty restauracji, która jest otwierana specjalnie dla pasażerów pociągu. My zabraliśmy ze sobą mały palnik i rumuńskie pyszności w słoiku zakupione dzień wcześniej w miejscowej wersji Społem z lat ’90- wersja ekonomiczna i chyba smaczniejsza niż dania z  restauracji. Po popasie przewidziany jest też pokaz tańców ludowych w wykonaniu braci kelnerskiej. Wystrojone pary wyglądają tak swojsko i malowniczo na tle doliny, że ta odrobina kiczu przebijająca z kolorowych fartuchów nikogo nie razi. Po przerwie wraca się do Vişeu de Sus. Wagony pociągu są otwarte, trzeba więc mieć na podorędziu szalik, ale to dodatkowy atut przejażdżki. Siedząc na drewnianych ławach można wychylać się przez okna bez szyb i wyławiać wzrokiem z parowozowej pary leśne widoki. To podróż w czasie. Choć od jakiegoś czasu liczba chętnych wzrasta, wycieczka nie straciła unikalnego klimatu XIX-wiecznych pociągowych wypraw.

About the author

TamBylcy, czyli PauKa (zwana Pauliną) i Urbi (zwany Marcinem), to para podróżników przez życie. Dzielimy się z wami naszymi podróżniczymi projektami na blogu od sierpnia 2017. Wtedy właśnie, zachęceni przez przyjaciół, postanowiliśmy upublicznić wspominki, refleksje i rady. Naszą bazą wypadową jest Kraków. Jeśli będziecie w pobliżu, zapraszamy na najlepszą włoską kawę w Nowej Hucie !