#7 Uczta (Antigua, Gwatemala 25-27.08.2017)

Po kraju, w którym trawę kosi się maczetą, a przy drodze sprzedaje się halucynogenne grzyby, powinniśmy spodziewać się wszystkiego. Ale nie spodziewaliśmy się zupełnie niczego. Pustka. Po wielogodzinnej podróży z San Cristobal de las Casas do Antigua (bus, przejście na piechotę przez granicę i kolejny bus, wszystko trwało prawie 8 godzin, a busy były z tych, które należało wycofać z obiegu dziesięć lat temu) i dwóch godzinach charytatywnych tłumaczeń konsekutywnych na granicy z hiszpańskiego na angielski, miałam już tak dosyć Gwatemali, że nie było trudno mnie zupełnie zniechęcić, ale równie szybko można mnie było oczarować. Inna opcja nie wchodziła w grę, miałam w repertuarze jedynie skrajne emocje. Marcin znosił wszystko ze stoickim spokojem, ale i jemu udzielił się zachwyt, gdy okazało się, że przez przypadek zarezerwowaliśmy pokój w ślicznym hostelu z niewiarygodnie sympatycznym właścicielem. Antigua jest urokliwym kolonialnym miasteczkiem, dawną stolicą Gwatemali, znaną dziś głównie jako miejsce turystyczne i punkt wypadowy trekkingów na pobliskie wulkany. Pierwszego dnia wybraliśmy się na wycieczkę na wulkan Pacaya- jeden z trzech czynnych wulkanów w Gwatemali. Podejście było dosyć wymagające, ale krótkie, można więc skorzystać z tej opcji nawet, gdy nie ma się dużo czasu, a jeśli ktoś ma problemy z kondycją można na wulkan wjechać konno. Niestety, a może na szczęście, płynącej lawy nie widzieliśmy, ale udało nam się upiec pianki w wywiewach gorącego powietrza. Wulkan jest dosyć nieprzewidywany, w 2010 roku zniszczył pięćset pobliskich domów, a kilka lat temu lawa zalała 10 km upraw i zabiła 20 osób, w tym reportera prowadzącego transmisję na żywo w państwowej stacji informacyjnej… Drugiego dnia zwiedzaliśmy miasteczko. Była akurat niedziela, więc mogliśmy nasycić oczy widokiem tradycyjnych strojów i odświętnych toalet rdzennych mieszkańców. Feeria barw, kolorowe ludowe spódnice i kostiumy księżniczek Disneya, wszystko co bywa uważane za piękne. Ale najwspanialsze były kramy z domowym jedzeniem! Jedliśmy najlepsze Chile Relleno na świecie!

Gdyby ktoś chciał wybrać się do Antigui serdecznie polecamy hostele prowadzone przez Enrique: La casa, Hostal casa del artista, La casa Tiquicia; kontakt: hostalcasadelartista@gmail.com, chętnym możemy też podać kontakt WhatsApp. Właściciel jest kopalnią praktycznych informacji i ciekawych opowiastek o okolicach.

About the author

Kilkanaście lat temu przestałam się przemieszczać, a zaczęłam podróżować. Rozglądam się po świecie i kolekcjonuję wzruszenia. Piszę, żeby jeszcze raz zachwycić się odwiedzanymi miejscami, ale staram się też przemycić wskazówki dla innych podróżujących. Zawodowo zajmuję się uczeniem siebie i innych o literaturze włoskiej, hobbystycznie chłonę inne języki i kultury.