#10 Nie w domu (Tulum 30-31.08.2017, Valladolid 31.08-02.09.2017)

Nie mogę powiedzieć, że nie podobało mi się Belize albo, że Gwatemala nie jest dla mnie. Ale Meksyk i ja to po prostu odwzajemniona miłość. Marcin śmiał się, że ulżyło mi, gdy przekroczyliśmy granicę. Uwielbiam podróżować, nie przeszkadza mi to, że codziennie spędzaliśmy kilka lub kilkanaście godzin w busach, autobusach i colectivo, zabawnie było zmieniać język i walutę za każdym razem, gdy wjeżdżaliśmy do innego kraju, ale tylko Meksyk jest miejscem, o którym bez chwili wahania mówię, że jestem pewna, że tu wrócę. Nie czuję się tu jak w domu, bo kto powiedział, że w domu człowiek czuje się najlepiej? To jakiś stary wycieruch, w domu człowiek czuje się jedynie komfortowo znajomo, a przecież nie każdy lubi znajomy komfort. A już na pewno jeśli to, co znajome i codzienne, jest ciągłymi nieudanymi próbami udowodnienia naszemu centrum wszechświata, że jest jedynie granicą naszych horyzontów a to, że urodziliśmy się uprzywilejowanej części świata nie zwalnia nas z odpowiedzialności i myślenia, że nasze nie znaczy jedyne i najlepsze. Zero patriotyzmu, zwolnią mnie z tej państwowej firmy, w której pracuję. A ja lubię to, że jestem tu inna (choć pewnie gdybym miała tu mieszkać byłby to powód do znienawidzenia Meksyku) a ludzie mimo to odnoszą się do mnie z szacunkiem i uprzejmością. Gdy kaleczę hiszpański, nie rozumiem żartów i krztuszę się od nadmiaru chili śmieją się ze mnie otwarcie i z sympatią. To nie jest komfort, bycie ciągle niedoinformowanym i ciągle nie na miejscu bywa frustrujące ale tutaj inaczej to odczuwam niż „w domu”. Oczywiście, jestem turystką, która przyjechała z Europy, żeby zostawić tu swoje pieniądze, nie udaję tubylca, wiem, że nie poznam kultury rdzennych mieszkańców dzięki kilku dniom w ruinach Majów. Ale ludzie chcą mnie czegoś nauczyć, radość sprawia im kontakt z drugim, innym człowiekiem. Do Meksyku wrócę na pewno. I może uda mi się przywieźć trochę Meksyku do Polski.

Miało być o cenotach- naturalnych studniach krasowych utworzonych w wapiennej skale, których jest w regionie 6000. W cenotach można pływać (co widać na zdjęciu) i jest to jedna z największych atrakcji Jukatanu. Miało też być o Tulum- miasteczku słynnym z najpiękniejszych plaż Półwyspu i ruin miasta Majów położonych na klifie. I o kolonialnym Valladolid- punkcie wypadu do cudu świata. Ale nie będzie.

About the author

Kilkanaście lat temu przestałam się przemieszczać, a zaczęłam podróżować. Rozglądam się po świecie i kolekcjonuję wzruszenia. Piszę, żeby jeszcze raz zachwycić się odwiedzanymi miejscami, ale staram się też przemycić wskazówki dla innych podróżujących. Zawodowo zajmuję się uczeniem siebie i innych o literaturze włoskiej, hobbystycznie chłonę inne języki i kultury.