#13 fińskie drogi- niebieska wieża

Gdybym miała szczerze odpowiedzieć na pytanie: „dlaczego Finlandia?”, to musiałabym się przyznać, że to wszystko dla Muminków. Przeczytałam wszystkie części cyklu już dawno temu, a w zeszłym roku trafiłam na biografię Tove Jansson (swoją drogą bardzo źle napisaną, a może tylko źle przetłumaczoną) i stwierdziłam, że po prostu muszę zobaczyć „jej” Finlandię- krainę, w której rodzą się takie wspaniałe artystki. Urbi oczywiście miał mniej infantylne powody, żeby tu przyjechać, ale jakoś specjalnie nie oponował, gdy oświadczyłam, że mam zamiar spędzić jeden dzień na muminkowej wyspie. Kiedy przechodziłam przez most łączący Naantali z wyspą miałam wątpliwości czy to dobry pomysł, bo bilety- drogie, a ryzyko, że powtórzy się historia z Mikołajem i znów trafię na tandetę- duże. Przyjechaliśmy już właściwie po sezonie i nie spodziewaliśmy się tłumów, więc spora kolejka przy bramie trochę nas zaskoczyła. Po wejściu do parku mina mi zrzedła- kilkanaście małych restauracji, budek ze słodyczami, lodziarni i ogromny sklep z pamiątkami. Wszystko w ślicznych bajkowych domkach, ale zupełnie nie o to mi chodziło… Już słyszałam w głowie, jak Urbi w drodze powrotnej triumfuje swoim „a nie mówiłem?!”. Dookoła zaczęły pojawiać się większe grupki Azjatów z selfie stickami (oni jakoś ich nie gubią), i torbami wypełnionymi już (kiedy? przecież park otwarto 5 minut temu) pamiątkami. Ruszyliśmy przed siebie obojętnie mijając kolejne budki z frykasami. Po chwili zobaczyliśmy wyłaniającą się ogromną muminkową wieżę. Była dokładnie taka jak ją opisywała Tove! Niebieska, z białymi futrynami i czerwonymi drzwiami: spiżarnia w piwnicy, parter, dwa piętra i strych. Możecie się śmiać, ale aż mnie coś zakuło w wątpiach, chyba z ulgi, że Urbi jednak nie będzie mi wypominał, a może ze wzruszenia, że miejsce, które było dla mnie w dzieciństwie Krainą Szczęśliwości naprawdę istnieje. Oprócz nas było w pobliżu zaledwie kilkoro dzieciaków więc mogliśmy niespiesznie delektować się szperaniem w muminkowych zakamarkach. Wnętrze jest dopracowane w najmniejszym szczególe. Można tu zobaczyć: kapelusz, radio, maszynę do pisania i małą biblioteczkę Tatusia, piwnicę z zapasami, zwoje szpulek i małe atelier Mamusi; nad łóżkiem Muminka wiszą obrazki i siatka na motyle, w którą złapał kiedyś smoka. Nie wiem czy dzieci, które znają Muminki tylko z telewizji, zauważą takie szczegóły, ale te, które czytały książkę, na pewno je docenią. Po wyjściu z wieży trafiliśmy na same Muminki (może dobrze, że nie wcześniej, bo jednak jak się jest po 30tce to ciężko uwierzyć, że to „te” i oglądanie wieży miałoby pewnie trochę mniej uroku), a na małej scenie z boku domu Ryjka zaczynał się właśnie spektakl. Długo chodziliśmy po wyspie odwiedzając kolejne znane z książki miejsca- przebieralnię na molo, w której mieszkała zimą Tootiki, chatkę czarownicy, więzienie, w którym zamknięto Muminka, jaskinię Buki, Samotne Góry i Rwące Potoki. Po alejkach spacerują wszystkie książkowe postaci- można spotkać m.in. Muminki, Włóczykija, Filifionkę, Ryjka, Czarownicę i Alicję, Tootiki, Topika i Topcię. Dzieci świetnie się tu bawią- w parku oprócz zabudowań Doliny Muminków są zjeżdżalnie, plaża, labirynt, hamaki i dwie sceny, na których pokazywane są spektakle dla większych i mniejszych widzów. Dorośli, którzy znają Muminki z dawnych dobranocek, mogą zafundować sobie sentymentalną podróż do krainy dzieciństwa. A może zechcecie wrócić na chwilę do książek Tove, które powstawały nie tylko z myślą o dzieciach. Bardzo polecam np. „Opowiadania z Doliny Muminków”, które czytane po dorosłemu ujawniają zaskakujące niuanse muminkowego życia…

About the author

Kilkanaście lat temu przestałam się przemieszczać, a zaczęłam podróżować. Rozglądam się po świecie i kolekcjonuję wzruszenia. Piszę, żeby jeszcze raz zachwycić się odwiedzanymi miejscami, ale staram się też przemycić wskazówki dla innych podróżujących. Zawodowo zajmuję się uczeniem siebie i innych o literaturze włoskiej, hobbystycznie chłonę inne języki i kultury.